► TANZANIA
Święci afrykańscy: M. Józefina Bakhita (1869-1947)
Niewolnica – zakonnica – święta. Tak potoczyły się losy pewnej afrykańskiej kobiety z Sudanu. Św. Józefina Bakhita zaznała w życiu więcej cierpienia, niż prawdziwego szczęścia. Dziś jest wzorem, jak w trudnych chwilach nie utracić nadziei, jak przejść przez życie pełniąc uczynki miłosierdzia i dobroci.
Dzieciństwo w niewoli
Olgossa w zachodniej części Sudanu była rodzinną miejscowością Bakhity. Jako mała dziewczynka została porwana przez arabskich handlarzy niewolników. Brutalnie traktowana, zapomniała nawet swego prawdziwego imienia. Ponurym żartem handlarzy było nazwanie ją „Bakhita” (mająca szczęście). Koleje jej życia dokładnie temu przeczyły. Wielokrotnie sprzedawana na targach niewolników w El Obeid i Chartumie, doznała licznych cierpień i poniżeń od swych „właścicieli”.
Oficer armii tureckiej kazał na jej ciele wyżłobić nożem bolesne tatuaże. W otwarte rany na skórze nasypano soli zmieszanej z mąką, aby okrutny tatuaż utrzymał się przez dłuższy czas. We wspomnieniach napisanych po latach, uznała to wydarzenie za najbardziej przerażające. Syn innego z właścicieli pobił ją tak dotkliwie, że wracała do zdrowia przez miesiąc.
Tragiczna sytuacja Bakhity poprawiła się dopiero wówczas, gdy jej kolejnym właścicielem został w 1882 r. włoski konsul Callisto Legnani. Tym razem byłam naprawdę szczęściarą, ponieważ nowy pan był bardzo dobrym człowiekiem i mnie polubił – napisała później w swej biografii. - Nie byłam karana ani chłostana. Doświadczenie takiego spokoju i ukojenia było dla mnie czymś wręcz nierzeczywistym – dodała.
Po upływie dwóch lat konsul wrócił do Włoch, zabierając ze sobą Bakhitę. Młoda dziewczyna została opiekunką w rodzinie Micheli, przyjaciół konsula. Pani domu, widząc wielką dobroć młodej Sudanki, oddała ją „na przyuczenie” do Instytutu prowadzonego przez siostry kanosjanki w Wenecji.
Stała się jedną z córek Boga
Wkrótce Bakhita została katechumenką, a w dniu 9 stycznia 1890 r. przyjęła chrzest, otrzymując nowe imiona – Józefina Margherita Fortunata. Przystąpiła też do I Komunii św. oraz przyjęła sakrament bierzmowania. Duszę Bakhity przepełniała głęboka radość. Tutaj stałam się jedną z córek Boga – stwierdziła z wdzięcznością, całując chrzcielnicę. A ponieważ niewolnictwo z punktu widzenia prawa włoskiego było nielegalne, Bakhita mogła już jako osoba wolna podjąć swobodną decyzję odnośnie swej przyszłości.
Zdecydowała się powierzyć swe życie Bogu i wstąpiła do zakonu sióstr kanosjanek. W grudniu 1896 r., w Weronie, złożyła śluby zakonne. Sześć lat później została przeniesiona do domu zakonnego w Schio we włoskiej prowincji Vicenza, gdzie pozostała już do końca życia. Podczas 45-letniego pobytu w klasztorze w Schio, Józefina Bakhita pracowała głównie jako furtianka, pozostając w częstych kontaktach z mieszkańcami z okolicy. Była też kucharką, praczką czy też szwaczką. Łagodność, spokojny głos i zawsze goszczący na twarzy uśmiech szybko zjednały jej sympatię ludzi. Taką ją zapamiętano, nazywając „nostra Madre Moretta” („nasza Matka Murzynka”).
Ona sama lubiła często powtarzać: Bądźcie dobrzy, kochajcie Pana, módlcie się za tych, którzy Go nie znają. Bądźcie świadomi szczęścia, polegającego na tym, że wy Go znacie! W ostatnich latach życia, mimo bolesnej choroby, nadal dawała świadectwo wielkiej dobroci i chrześcijańskiej nadziei. Odwiedzającym ją osobom tłumaczyła: Trochę oczywiście cierpię, ale mam tyle grzechów do wynagrodzenia i jest tak wielu Afrykańczyków do ocalenia i grzeszników do wspomożenia.... 8 lutego 1947 r., po długim życiu pełnym zarówno cierpienia, jak też „drogi nadziei”, Józefina Bakhita odeszła do Pana.
Nadzieją umocniona
Żadne z ciężkich przeżyć Bakhity nie było w stanie odebrać jej niezwykłej cechy: nadziei. Jako niewolnica nigdy nie poddawałam się rozpaczy – mówiła – bo czułam, że wewnątrz mnie jest siła, która mnie wspiera. Pobierając nauki w Instytucie sióstr kanosjanek, dowiedziała się, że tą siłą był Pan Bóg, który ją prowadził i dodawał sił przez cały okres jej niewolnictwa. Dotychczas znała tylko takich panów, którzy ją poniżali lub traktowali jak użyteczny przedmiot. Teraz poznała Pana, który ją stworzył, prowadził i który zawsze ją kocha. To przeżycie uczyniło Bakhitę osobą naprawdę szczęśliwą.
Teraz miała «nadzieję» – już nie nikłą nadzieję na znalezienie panów mniej okrutnych, ale wielką nadzieję: jestem do końca kochana i cokolwiek się zdarzy, jestem oczekiwana przez tę Miłość – napisał o niej Benedykt XVI w encyklice "Spe salvi". Józefina Bakhita przeszła swe życie umocniona Bożą nadzieją. 17 maja 1992 r. papież Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną, a 1 października 2000 r. włączył ją w poczet świętych. Dał przez nią światu przykład osoby, która przeszła przez bolesne doświadczenia, zachowując prawość i nadzieję.
Opracowanie: o. Franciszek Czarnowski OFMConv.
Źródło tekstu: Rycerz Niepokalanej dla Polonii, marzec 2008